ⓒ Dziennik Polski
Pierwsze ognisko choroby niebieskiego języka, wirusowej infekcji dotykającej przeżuwacze, zostało wykryte w Polsce. Główny Lekarz Weterynarii potwierdził zakażenie u trzech zwierząt w powiecie wołowskim na Dolnym Śląsku. Chociaż dla ludzi choroba nie stanowi zagrożenia, dla bydła, owiec, kóz oraz dzikich zwierząt konsekwencje mogą być poważne. Wirus rozprzestrzenia się za pośrednictwem komarów i much.
W odpowiedzi na wykrycie wirusa, rząd wprowadził szereg obostrzeń w regionie Dolnego Śląska, obejmujących również części województw wielkopolskiego, lubuskiego i opolskiego. Hodowcy są zobowiązani do niezwłocznego zgłaszania wszelkich podejrzanych objawów, takich jak ślinotok, obrzęk języka, kulawizna czy gorączka. Przemieszczanie zwierząt jest możliwe tylko za zgodą powiatowego lekarza weterynarii po przeprowadzeniu badań.
Sytuacja w Polsce kontrastuje z rozległością problemu w innych krajach europejskich. Niemcy zmagają się z blisko 8 tysiącami ognisk choroby, Holandia z 6 tysiącami, a Belgia z 1,3 tysiąca. Wirus może prowadzić do poważnych konsekwencji zdrowotnych u zwierząt, w tym do śmierci, szczególnie u owiec. Zainfekowane zwierzęta mogą również rodzić zdeformowane młode lub wykazywać obniżoną wydajność mleczną.
Główny Inspektorat Weterynarii zaleca unikanie zakupu zwierząt z nieznanego źródła, regularne wizyty lekarza weterynarii w gospodarstwie oraz skuteczną ochronę zwierząt przed owadami za pomocą środków owadobójczych i zabezpieczania pomieszczeń inwentarskich. Celem wprowadzonych obostrzeń jest ochrona zdrowia zwierząt i bezpieczeństwo ekonomiczne polskich gospodarstw.